Zacznę od smutnych. Zaczął się sezon urlopowy i pojawiła się jak co roku plaga ludzi złych, bez serca! Ktoś podrzucił nam psiaka na działce. Młody, piękny, zdrowy pies. Lgnący do człowieka niesamowicie, łaszący się, proszący o miłość i serce (pełną miskę też oczywiście). Zastanawiam się jak nieodpowiedzialnym trzeba być, aby coś takiego zrobić?
Odchorowałam tę sytuację. Ryczałam po kątach bo wiedziałam, że zostanie sam sobie jak odjedziemy. Wcześniej miałam podobną sytuację, przypałętał się bezpański piesek. Zwróciłam się do gminy z problemem. Przyjechał "PAN" z wydziału środowiska oraz weterynarz i zastrzelili na moich oczach tego nieboraka. Chciałam wezwać policję, ale jeszcze mnie zastraszyli. Zwłoki psa wynosili przez las, aby nikt nie widział.
W kolejnym roku podobna sytuacja, ktoś wyrzucił psa przy naszej działce. Wiedziałam, że z problemem jestem sama. Zadzwoniłam do schroniska w najbliższym większym mieście, czy przyjmą psiaka. Musiał znów to wójt załatwiać, tym razem nie dałam się zastraszyć, poprosiłam o obecność przy wszystkim świadków. Pies bezpiecznie odjechał do schroniska. Dwa dni później odbierałam telefony z pogróżkami.
Tak się dba o zwierzęta na wsi. Boże, przecież to niewinne zwierzęta. Nie ma w nic żadnej winy, nie są agresywne. Szukają domu i miłości.
Tym razem czułam się okropnie bezradna. Nie chciałam dać go skrzywdzić, nie mogłam go ze sobą zabrać. Pół urlopu przeryczałam. W końcu 30 minut przed odjazdem znalazłam baaaardzo dobry dom dla tego psa, u ludzi mieszkających nieopodal mnie. Zrobiłam mu wielką wyprawkę, dałam wraz z psem, masę puszek, kasz, mleka etc. Obiecałam za każdym razem przywozić coś dla niego. Ciesze się, że Kudłaty Niedźwiedź jest pod dobrą opieką. Ile zdrowia straciłam, wiem tylko ja!
Z pozytywnych spraw, fizycznie odpoczęłam. Troszkę nadgoniłam z zaległościami w obowiązkach. Opaliłam się całkiem ładnie. Najfajniejszą rzeczą jaka mnie spotkała było grzybobranie! Pojawiły się już te pychotki w lasach! Mniaaam! Troszkę nazbierałam, będą na obiad do placka ziemniaczanego.
Och, dietetycznie tragedia jakaś na urlopie, ale wypoczęłam mam nowy zapał do walki.
Poniżej prezentuję Wam trochę zdjęć z mojej pustelni.
Kudłaty Niedźwiedź. |
Zdjęcia z telefonu:
Chciałam Wam również przypomnieć o rozdawajce. Post o mojej rozdawajce!
Odpoczywam dalej, teraz z lekkim sercem.
Oooo grzyby ! :)
OdpowiedzUsuńgrzyb na zdjęciu to koźlaczek ? ponoć już są a ja nie mam jak wyskoczyć za miasto.... buuuuu !
OdpowiedzUsuńTak Iza, to kozak czerwony! Szarego też jednego wytargałam z lasu. Właśnie się robi sosik z nich! Mniam!
UsuńPiękne lasy :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjątka. A na książkę mam niesamowitą chrapkę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniale, że piesek trafił w dobre ręce! A wypoczywasz w naprawdę uroczym zakątku!:)
OdpowiedzUsuń