Rywalki - Kiera Cass



Książkę kupiłam na fali zalewu facebooka zdjęciami tejże pozycji oraz Waszymi opiniami. Zazwyczaj pozytywnymi, rzecz jasna. Dla usystematyzowania pewnych faktów: mam 28 lat, a to pozycja dedykowana młodym dziewczynom. Preferuję literaturę młodzieżową, dlatego że jest bardzo lekka w odbiorze. Jestem od zawsze dyslektyczna, więc przez to powinnam czytać jeszcze więcej niż inni. Oczywiście, nie zamykam się na książki ambitne i klasykę. Łatwiej jednak odbieram pozycje młodzieżowe.

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami żyła sobie zwykła nastolatka Amierica. Tak powinnam zacząć swoją opinie jeśli chciałabym podtrzymać klimat, który zaserwowała nam Cass. W "Rywalkach" poznajemy świat podzielony na klasy, którym włada rodzina królewska. Ami dostaje zaproszenie do wzięcia udziału w Eliminacjach - czyli wyborach na żonę przystojnego księcia  Maxona. Z każdej prowincji jedna młoda panna miała okazję zostać wylosowana do udziału w czymś na wzór reality-show. Nasz główna bohaterka za namową swojego chłopaka oraz matki przystaje na udział w losowaniu. Początkowo nie darzy księcia zbyt dużą sympatią. Wszystko wydaje jej się sztuczne pompatyczne i niewłaściwe. Czy dziewczyna z czasem zweryfikuję swój pogląd na przystojnego księcia? Czy Maxon jest faktycznie tak krótkowzroczny, że nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa? Cóż, ja tego nie zdradzę. Koniecznie trzeba przeczytać książkę, aby odpowiedzieć na te pytania.

Zaczynając czytać tę książkę ostro ją punktowałam. Kreacja bohaterki, płytka, naiwna i bardzo sztampowa. Chłopak jej mówi "skacz", a ona pyta "jak wysoko". Czy tego chcemy uczyć naszą młode dziewczyny? Ami zdecydowanie brak "jaj" i własnego zdania, przez co przez pół książki strasznie mnie irytowała. Czytając kolejne strony w głowie miałam myśli "serio, jesteś tak naiwna?" czy "dziewczyno dorośnij". Kreacja Aspena - chłopaka bohaterki, też jest nie lepsza. "Jestem biedny, muszę być gorszy", nie ma lepszego sposobu na kreację świata ludzi różnych klas?

Kolejną rzeczą, która mnie strasznie mnie denerwowała, to fakt, że autorka chyba troszkę za bardzo zainspirowała się Igrzyskami Śmierci. Sami zobaczcie, klasy społeczne, Eliminacje czyli "zawody" na wzór reality-show, w których odpadały kolejne kandydatki do ręki księcia (na ogół o rękę starają się Panowie, ale tutaj właśnie ten zwrot oddaje sytuację.). Rebelianci, ruch oporu, głód. Znajome? Zdecydowanie.

Obie wady nie przeszkodziły mi jednak pochłonąć książkę w 7 godzin. W każdej z nas - kobiet, żyje mała dziewczyna, która marzy o księciu z bajki, takim co to "przypatataja" na białym koniu pod nasze okno. Chyba to sprawiło, że tak chętnie zanurzyłam się w tę historię. Styl pisania Cass jest bardzo gładki i przystępny czytelnikowi. Dobrze dobrany do fabuły i grupy docelowej odbiorców książki. Zaserwowała nam całą masę dialogów, które pomagają się w czuć w klimat książki oraz nadała zawrotne tempo. .

O emocjach za wiele nie można tutaj mówić, szczególnie jeśli chodzi o Ami. Wydaje mi się, że była z nich lekko wyprana. Przytoczę tutaj scenę gdy bohaterka dowiaduje się, że została wylosowana do "Eliminacji". Dostajemy od autorki scenę, w której Ami widzi się na ekranie. Następny rozdział zaczyna się tydzień później. Osobiście jestem ciekawa co czuła, czy była podekscytowana, czy zawiedziona. Trzeba się tego domyślać.

Fabuła gna jak szalona, nie przystając nawet na zbudowanie napięcia. Wszystko jest troszeczkę za szybkie, poszatkowane. Zastanawiam się gdzie jest fenomen tej książki? Chyba w nas kobietach, naszych pragnieniach i marzeniach, bo która z nas jako mała dziewczynka nie chciała zostać księżniczką?

Pomysł na książkę świetny. Podoba mi się połączenie bajki o księżniczce i mechanizmów z "Igrzysk Śmierci", ale trzeba by to bardziej dopieścić, troszkę bardziej odejść od "IŚ". Doprawić większą ilości emocji bohaterów, oraz okrasić piękną okładką, która mnie urzekła i rozkochała. Z racji, że też chciałam być księżniczką, ale znowu w życiu mi nie wyszło... książka dostaje ode mnie 6/10. Polubiłam ją, chcę więcej, czekam na czerwiec 2014 roku.






Orcia

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

1 komentarz:

  1. Tylko przeleciałam wzrokiem po recenzji, ponieważ książkę mam przed sobą i niebawem zacznę ją czytać.
    Jestem ciekawa własnych odczuć :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, gdy zostawisz ślad po sobie. A jeszcze fajniej jak dodasz do obserwowanych. :)