#3 dni z Matthew Quick, dzień 1

Bardzo często jest mi źle. Czasem mam powód ku temu, czasem nie. Dopada mnie zniechęcenie i totalne poczucie pustki. Jest sporo sposobów na radzenie sobie z tym stanem: gotowanie, książki, dobry film. Skupię się przez najbliższe dni na 2 ostatnich. Książka i film.

Wśród pisarzy amerykańskich jest jeden niebanalny. Nie powiem, że mój ulubiony bo to nieprawda. Jest w nim coś wyjątkowego. Potrafi piórem leczyć duszę. Brzmi tajemniczo? Nie potrzebnie, to takie proste i przyjemne. O kogo mi chodzi? Tytuł wpisu już Ci to zdradził. 

O Matthew Quicku mogłabym napisać elaborat, ale po co? Chcesz wiedzieć jak wygląda jego biografia? Zajrzyj tutaj: http://otwarte.eu/author/matthew-quick


Chciałabym jednak abyś swój czas i energię poświecił na przeczytanie recenzji jego książek. Może staną się dla Ciebie tym czym dla mnie - światełkiem w tunelu.





"Wybacz mi, Leonardzie"


Wyobraź sobie nastolatka, który bierze rewolwer
dziadka i idzie do szkoły w swoje 18 urodziny tylko w jednym celu – rozwalić swojego byłego kumpla, a później popełnić samobójstwo.

Boże Ty mój! Książka o emo?! - Dokładnie takie myśli miałam po przeczytaniu pierwszych strony „Wybacz mi, Leonardzie”. Dzieciak, który na wszystko narzeka, nic mu się nie podoba i jest typowym irytującym nastolatkiem. Łatwo źle ocenić nie znając całej historii. Dałam szansę Quickowi na przedstawienie historii dzieciaka, który był skreślony na samym początku.

Kolejny raz życie mnie nauczyło, że warto dawać szanse! Leonard mnie przekonał! W zasadzie jego życie, które jednak jest wybitnie wredne! Ociec, który ma problem z prawem, dragami i wszystkim co się da. Puszczająca się mamuśka, która nie pamięta, że jej syn wchodzi w dorosłość. Nieczuli i wybitnie wredni rówieśnicy, którzy zamykają się na innych. „Rozbierane zapasy” z kumplem. Fajny miks? Witaj w świecie Leonarda! Nic jak tylko wziąć pistolet i … i później usłyszymy o kolejnej strzelaninie w amerykańskiej szkole. W końcu taki był plan głównego bohatera.

W ciągu lektury poznajemy przyczyny obecnego stanu, jak i samego Leonarda, który jest w sumie dobrym dzieciakiem pragnącym zbawienia i zobaczyć światło w tunelu. Dobrym, ale też bardzo samotnym. Samotność może zabijać i to jest właśnie głównym problemem poruszanym w tej książce. Przecież nawet gdy jest nam bardzo źle, a jest przy nas bliska osoba, to wszystko się ułoży.

Z perspektywy przeczytanej lektury muszę zwrócić szczególną uwagę na listy do Leonarda z przyszłości. Bardzo ciekawy zabieg, który pozwolił mi zrozumieć o czym marzy ten młody chłopak. W konfrontacji z rzeczywistością jest to tak absurdalnie kontrastujące, że czytelnikowi robi się okropnie szkoda i czujemy straszne współczucie.

Smutna historia z nadzieją w tle. O tym, że samotność zabija, ale również o tym, że wystarczy chwila, aby życie przestało być tak wredne. Troszkę inna niż wszystkie. Bardzo typowa dla QUICKA. Z jedną ogromną WADĄ: czyta się za szybko!

Orcia

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, gdy zostawisz ślad po sobie. A jeszcze fajniej jak dodasz do obserwowanych. :)