Mary Kay - 3 in 1 Cleanser




Używacie mleczek do twarzy? Zawsze utożsamiałam ten produkt z czasami wczesno-poPRLowiskimi. Pewnie dlatego, że u mojej mamy na półce zawsze jakieś stało. Sama się nim smarowała. Mazianki w sobotni wieczór z mamą, magia przyjemnych wspomnień.

Obecnie sama mam prawie trzydzieści lat. Żyję w czasie nowoczesnej kosmetyki i szybkiego tempa w każdej dziennie życia. Kosmetologia oczywiście wychodzi na przeciw potrzebom młodym pracującym kobietom. Przygotowuje nam produkty, które mają przynosić błyskawiczne efekty. Czy to pielęgnacja, czy to demakijaż, ma być szybko i skutecznie. Chyba jedna nie do końca hołduję zasadzie "Aby szybciej". Czasem lubię wrócić to czasów "mazianek" z mamą. Pobawić się swoją cerą i kosmetykami, wieczorem 30 minut dla urody. Po całym dniu pracy i ciągłej gonitwy to naprawdę niewiele.

Przechodząc do produkty firmy Mary Kay, w samym założeniu ma załatwiać za jednym razem 3 rzeczy. Oczyszczać, złuszczać i wygładzać. Moja tubka jest przeznaczona do cery tłustej i mieszanej, czyli wychodzi na przeciw moim potrzebom, jeszcze gdyby był przeznaczony do cery wrażliwej to już zupełna ekscytacja. Jednak nie można mieć wszystkiego.




Po wyciśnięciu kremowego mleczka z tubki, naszym oczom ukazuje się widok jak poniżej na fotografii.




W sumie nie pachnie niczym. Rozcieramy go na rękach i wcieramy w twarz, tak jakbyśmy ją myły okrężnymi ruchami. Spłukujemy i osuszamy. Gdy pierwszy raz próbowałam produkt, na mojej twarzy pojawiło się przerażenie. Te różowe kropeczki to nic innego jak ziarenka pilingu. Jak wspominałam mam skórę bardzo wrażliwą, skłonną do zaczerwienień. Pomyślałam, no to będzie jazda... czerwona niczym cegła... zanuciłam w myślach za Ryśkiem (Swoją drogą - lubicie Ryśka?). Miłe zaskoczenie, owszem czułam ziarenka w trakcie używania, ale nie byłam mocno podrażniona. Wydaje mi się, że skóra zrobiła się nie co rozjaśniona. Wtedy polubiłam się z tą różową tubeczką. Jak się okazało, że na 2 dzień nic mi na twarzy nie wyskoczyło, to skakałam z radości. Makijaż zmywa fajnie. Skóra wydaje się nieco bardziej naciągnięta (dla mnie na plus), nie przesusza. Bardzo dobrze się po nim czuję. Minusem mogą być drobinki pilingu, które po płukaniu gdzieniegdzie zostają.

Niestety nie stosuję go 2 razy dziennie jak producent zaleca. Tylko pozwalam sobie na te moje 30 minut wieczorami. Jednak i tak widzę, że jest to produkt dobrze dobrany do mojej skóry. Jestem zadowolona. Nie wiem jeszcze na ile mi starczy, moim marzeniem jest ma pół roku. Zapewne się zastanawiacie skąd mi się wzięło akurat 6mc. To bardzo proste, cena tubki to 88 zł. Więc dzienna dawka kosztowałaby 48 groszy. A taka cena uważam, że jest bardzo przystępna. Czy do niego wrócę, pewnie tak, chyba, że znajdę coś fajniejszego. Lubię nowinki. :)

Przed nałożeniem produktu.
W trakcie wmasowywania.
Twarz po użyciu produktu. Ja jestem zadowolona. ;)

Orcia

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

1 komentarz:

Będzie mi bardzo miło, gdy zostawisz ślad po sobie. A jeszcze fajniej jak dodasz do obserwowanych. :)