Związki XXL
Wiele osób w tym i ja przez wiele lat, miewa problem ze związkami. My XXLki nie potrafimy znaleźć swojej 2 osoby, wpadamy w różne przejściowe, nie zawsze zdrowe związki. Wczorajszej nocy, leżałam obok mojego ukochanego i analizowałam dlaczego tak się dzieje. O co w tym wszystkich chodzi. Chciałabym się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami.
Przez wiele lat byłam samotną osobą. Nie zawsze chłopcy w wieku gimnazjalnym/licealnym i studenci preferują większe kobiety. Jak wielkie było moje zachłyśnięcie gdy w końcu ktoś zwrócił na mnie swoją uwagę. Byłam taka szczęśliwa, nie dowierzałam. Zaślepiło mnie to. Nie widziałam tego co się dzieje w około. Tego złego niestety też nie. Mój ex potrafiłby uroczy i bardzo szarmancki – czasami. Jednak po czasie pojawił się problem, przestał mnie totalnie szanować. Ubliżanie na każdej możliwej płaszczyźnie, uroda, inteligencja, osobowość, wartości. Z wszystkiego potrafił kpić. A ja w tym trwałam, bo w końcu od czasu do czasu potrafi być fajnie. Drugiego takiego fajnego nie znajdę. Sama godziłam się na uciski przeszło 6-7 lat. Obecnie są to dla mnie traumatyczne lata, które mi bardzo zaszkodziły, ale zarazem sprawiły, że jestem człowiekiem takim a nie innym. Każdy następny związek dla mnie musiał mieć 2 dno. Wiem, że wiele straciłam przez swoje zachowanie – zadziałała wieloletnia tresura. Ktoś mi w końcu powiedział, że przez moje emocjonalne ograniczenia. Przez długi czas huczało mi w głowie jedno zdanie. "Nie ograniczaj się, bo możesz przegapić cos fajnego", po 2 latach pracy z psychologiem nad sobą doszłam do momentu gdy w głowie mam jedno "Nie pozwól aby Twoja waga w czymkolwiek Cię ograniczała, bo możesz przegapić coś fajnego".
Co z tego wynika? Otóż to, że wiele z nas popełnia podobne błędy. W sumie to myślę, że nie ma znaczenia czy jesteśmy XSkami czy XXLkami. Z perspektywy lat widzę, że:
- Warto czasem na sucho ocenić związek, w którym jesteśmy. Emocje oczywiście nie są dobrym doradcą, dlatego warto mieć przy sobie kogoś bliskiego, kto nam pomoże w ocenie sytuacji. Ja nie miałam, pewnie dlatego tyle to trwało.
- Miłość przychodzi z czasem. Jeśli mamy naście lat, wiadomo, że zależy nam bardzo na zainteresowaniu płci przeciwnej. Z perspektywy dorosłej kobiety jest to jednak bardzo ryzykowna potrzeba. Gdy doczekam się własnego dziecka, czy to córki czy syna, od początku będę kładła do głowy, że nie warto wpakować się w coś, co nie spełnia naszych oczekiwań w 100%.
- Nad związkiem czasem trzeba popracować, dotrzeć się. Nie za wszelką cenę jednak. Moja cena była za wysoka i skończyła się długo terapią.
- Cierpliwość. To magiczne słowo, które powinno wszystkim wyczekującym swojego księcia z bajki. Przyjdzie dzień, godzina, że pojawi się ktoś, kto nas zaakceptuje i uszanuje.
- Nie grajmy kogoś kim nie jesteśmy, tylko tak uda się stworzyć coś fajnego i trwałego.
- Nie pozwalajmy aby nasza waga w czymkolwiek nas ograniczała – wtedy jest to problem i trzeba się nim zająć.
- Do fajnego związku trzeba dorosnąć, dojrzeć. Pokochać i zaakceptować najpierw siebie, dopiero obdarzać tym uczuciem innych.
O swoim obecnym partnerze mogłabym napisać elaborat. Napiszę jednak, że ma masę wad i całą masę zalet. Jest byłym grubasem. Doskonale rozumie mnie i akceptuje w każdym calu, fizycznie i emocjonalnie. Wiem, że gdy powiem K. nie zamawiajmy na obiad pizzy to nie będzie focha, że nie pozwalam mu wszystkiego jeść. Doskonale czuję się w jego towarzystwie, nie potrzebuję gasić światła jak się kochamy. Wiem, że jak zobaczy moje fałdki to nie będzie problemem, wręcz odwrotnie. Jest to chyba pierwszy mężczyzna (nie z rodziny), przy którym mogę czuć się dobrze bez makijażu.
Adoracja – zdarza się. Podśmiewam się jak o tym piszę. Jeszcze nie dawno długo z K. gadałam na ten temat, że chyba jest jej już za mało. Jako, że mój partner jest mega bezpośredni i nie owija wełny w kotka, wyjaśnił mi ten sekret. U facetów potrzeba adorowania kobiety wiąże się z potrzebą uprawiania seksu. I faktycznie to działa w naszym wypadku. 2 dni bez seksu i natychmiast jest milusi, łaszący się kotek. Po seksie jest dobra głody jestem i chce mi się grać. Po odkryciu tego faktu jest mi dużo łatwiej ułożyć sobie nasze relacje. Wiem, co zrobić aby było tak jak ja chcę. I właśnie to chciałam osiągnąć.
Czy Wasze ciało ma wpływ na związki i relacje, które budujecie?
O mnie
Orcia - trzydziestolatka, warszawianka, miłośniczka życia i książek.
kunegudnaorciowa@gmail.com
Nastoletnie "związki" są zdominowane przez wygląd i popularność drugiej osoby. Potem się uczymy, że trzeba nam czego innego, niż to co jest właśnie na topie. W międzyczasie nieśmiali i niepiękni zdobywają świadomość swych innych atutów i pewność siebie wystarczającą, aby dać się pokochać oraz moc, aby pokochać kogoś równie "niedoskonałego"... zewnętrznie. Cóż, dojrzewanie. XXLki też marzą o najfajniejszym chłopaku ze swej klasy, ale przez autocenzurę nie próbują umówić się z nim i dotąd są same, dopóki nie dostrzegą faceta w Jasiu z pierwszej ławki, a on nie dojrzeje na tyle, aby publicznie przyznać się do sympatii dla fałdek i krągłości dziewczyny, z którą się umawia. Ale fakt, niektórzy nie dojrzewają do końca życia i trafić na takiego to koszmar!
OdpowiedzUsuń