Wczoraj z Warszawskiego Ursynowa pedałowałyśmy na Pragę do Zoo i z powrotem.
Dziś z Mokotowa do Powsina i z powrotem.
Dzisiejszy przebieg trasy w jedną stronę wyglądał tak:
Czyli jakby nie patrzeć wczoraj około 30 km i dziś również ;) Szkoda tylko, że tak przy tym grzeszyłam. Co zjadłam to i spaliłam. Tyle mam na swoje usprawiedliwienie. Co więcej cudownie się załatwiłam. Spieczona jestem okropnie, wszystko boli i szczypie. Na nosie to mi chyba bąbelki wyskoczą. A specjalnie dla tych, którzy nie znają Powsina. Małe zachęcające zdjęcie ;)

Z wczorajszego pedałowania, przy Warszawskiej Tamce i Złotej Kaczce:

Nie mam roweru w Poznaniu :<<<<<<<< Więc mogę tylko na siłce na stacjonarnym śmigac jak już... uhhhh oddaj opalenizne!
OdpowiedzUsuńA zabierzesz razem z bólem, który mnie dręczy? :D Nie tylko skóry xD
OdpowiedzUsuńŚwietnie! ; )
OdpowiedzUsuńGratuluję, bo ja jedynie do szkoły rowerem pędzę.
Pozdrawiam